Ide jeść.
By oddać kuchni matki mej cześć.
Co prawda nie ma wątrobianki,
i mleka już wyschły kanki
ale i tak wyruchałbym medalistke :)
ZW. Ryż!
*zdj? Mów mi Lahti! To nawet słodziej brzmi niż Lassie. No i obiecuje nigdy się nie zgubić.
** nie idźcie tam. Niby droga fajna, można zebry głaskać, chluskać żyrafę, ale potem jednak jest ten moment z pretensjonalnymi błyskawicami i gromami i nagle okazuje się, że nie możesz kłamać (przecież to najlepszy probierz inteligencyi!) kraść (a pomysły na bloga to skąd niby mam wziąć? :F) i w ogóle.
Jak kogoś jeszcze zobacze jak idzie tam na góre
To nie skończy się na tym że dostanie bure
Nie pojdzie do aresztu, tylko bedzie musiał zjeść kilo agrestu
I nie będzie reakcji na poddania się gestu
Zamkniemy go w palarni i nie damy papierosa
A jego brwi zedrze tarka twardsza niż Cejrowskiego stopa bosa
PS. kto tu ciągle wchodzi z USA? :D
Jakiś bogaty krewny mnie śledzi? Ej rzuć po każdym banknocie, bo słyszałem że wzór dolara zmieniali, ale nie wierzę.
PPS. właśnie zdałem sobie sprawę, że mam w domu dwie medalistki - nie o to mi chodziło :F. Tylko o Johaug. Zabawna historia, po norwesku johaug znaczy seks - nomen omen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz