środa, 5 marca 2014

Finito :P

Nie ta forma jak na krótkie odpały, za łatwo zgubić wydźwięk,  nie to miejsce by się nie hamować, miasteczko za małe, wyświetleń podejrzanie za dużo :P. Migracja 2 av raczy. Tylko kurde nazwy szkoda, podobała mi się nawet, damn.

edited: 16.06  chyba powrót, przesadziłem na FB, a do tego mundial jest, będzie o czym pisać (nie że o piłce, chodzi o trybuny :P)

Będzie też relacja z gry w grę Castle http://homeoftheunderdogs.net/game.php?id=180 o tej. Będzie radość niczym w momencie , w którym człowiek który wynalazł różowy papier toaletowy zdał sobie sprawę, co ma w rękach. (choć jednak rzadko bywam w damskich toaletach, mimo wszystko był inny, taki chłonny rynek, pole do popisu młodzi marketingowcy, handlarze, żonglerzy marzeń, rusz w róż rusz! Ale wracając do rzeczy, dziewczyny mnie chyba nie lubią jak tak teraz myslę, hm, no bo inaczej to bym bywał, a nie bywam za często, jak składam puzzle to zawwsze jest jakiś pisuar. Choć z drugiej strony... (tak blog ma zacięcie filozoficzne xd) ) 

niedziela, 2 marca 2014

Gaddemyt

Musze iść jeść (da się wiecej pl-literek?) słodycze i starać się nie wyglądać jak Kliczko na rybach, czyli tak bardzo bezradnie mimo swego pałera. Urodziny, coś, trzymajcie kciuki żeby było alko :D

niedziela, 23 lutego 2014

Johaug łobuzie

Obcałujemy ci nózie
Czekoladą nasmarujemy
I nawet z pięty ją zjemy
Tyś najwyższa jak ten szpic na najwyższym budynku
Porwiemy cię i będziem w złotej klatce pokzywać na rynku
Przyciągasz uwagę bardziej niż biała kredka świecowa
I nawet oczy masz dość mądre, prawie jak sowa
Szacunek taki, że nie chcemy cię widzieć w filmach o obniżonej reputacji
A Justynę od razu mógłbym wysłać PKP do jakiejś na Uralu stacji
Jesteś bardziej boska niż bóg Wirakocza
Och opleć me jądra przy użyciu swego warkocza!

PS. to jest nowy hymn Norwegii, tylko trzeba dorobić coś o fladze.
PPS. to nie jest to love story o którym pisałem. to będzie dużo wyższy level, aż sam się dziwię, najlepsza rzecz jako w życiu napisałem. Nawet wierszyk który na lekcje o neologizmach u pani P. kazali przygotować (co 5 dostałem) zostaje z tyłu niczym nie przymierzając polski biathlonista: 
Opalone ,zgrabnonogie
Bikiniaste i wszechnagie
Wielkobiustne, obnazone
Takie zaraz bedzie lato
Caly rok czekalem na to
:F
To naprawdę bedzie mocna rzecz, w sumie rozwinęła sie na tyle że chyba dziś nie skończę :O

PPPS Czy ten blog zaczyna wyglądać jak coś, co zaraz zamieni się w jakiś musical ? (znacie ten moment, oglądacie film, i jest to nieoznaczone miejsce w którym widzisz, że kutwa zaraz zaczną śpiewać :/ Pytam, bo to zdecydowanie nie jest uczucie jakie chcę wywoływać ^^)

Chwila przerwy bo piszę... love story!

Kurwa blog bez love story jest jak łasica bez zęba, jedynki, na imprezie organizowanej przez bobry. Jak piecdziesiecioletni klaun, o którym dowiaduesz się że miał przeszłość w branży porno, a wcześniej kościele, taka plotka niby, ale przyglądasz się balonikom i widzisz że chyba jednak prawda, bo to kondomy mu jeszcze zostały z planu. Jak dżdżownica która w ramach sztuki nowoczesnej rozplaskać mają zaraz na płótnie i wrzucić na yt filmik, który potem pokażą dżdżowniczej rodzinie, śmiejąc się i chichrając, chuje, tych nie lubie najbardziej. I jak człowiek*, który zwraca uwagę, że mam dziurę w lewej skarpetce na dużym palcu - na prawej byłby na małym i nikt by nie widział.

*Przepraszam, nie człowiek, tylko kobieta**.

** Nie no drogie panie, licencia poetica, tak naprawdę to całe zło przez samców na tym świecie. I mówie to serio, mówiąc a kysz i plując przez lewe ramię (kurde, trafiłem w gazetę na której jest na okładce Natalia Siwiec***, i co teraz hm).
*** To tak cieknie i w sumie do twarzy jej z tym xd

Jestę



 Póki co słabo. Jak zbir który ukradł Alladynowi dywan i okazało się, że na targu każdy taki ma. Jak piekarz który zrobił precel w kształcie litery V, ale okazało się, że nasi zawodów nie wygrali i musiał to sprzedać piątej klasie podstawówki, która groszem nie śmierdzi. Jak śledź w basenie, który widzi, że w misce właśnie przynoszą piranie. Jak zapalniczka rzucona na koncercie Justyny Bieber (bo tam są siatki, nie ma co). Jak kij Mojżesza którym chciał ukarać anioła dotkliwie na tej górze** co przykazania dawali, ale nie wyszło i powiedział tylko "ech, nie przesadzasz?" (smutna historia).
Ide jeść.
By oddać kuchni matki mej cześć.
Co prawda nie ma wątrobianki,
i mleka już wyschły kanki
ale i tak wyruchałbym medalistke :)

 ZW. Ryż!
*zdj? Mów mi Lahti! To nawet słodziej brzmi niż Lassie. No i obiecuje nigdy się nie zgubić.
**  nie idźcie tam. Niby droga fajna, można zebry głaskać, chluskać żyrafę, ale potem jednak jest ten moment z pretensjonalnymi błyskawicami i gromami i nagle okazuje się, że nie możesz kłamać (przecież to najlepszy probierz inteligencyi!) kraść (a pomysły na bloga to skąd niby mam wziąć? :F) i w ogóle.
Jak kogoś jeszcze zobacze jak idzie tam na góre
To nie skończy się na tym że dostanie bure
Nie pojdzie do aresztu, tylko bedzie musiał zjeść kilo agrestu
I nie będzie reakcji na poddania się gestu
Zamkniemy go w palarni i nie damy papierosa
A jego brwi zedrze tarka twardsza niż Cejrowskiego stopa bosa


PS. kto tu ciągle wchodzi z USA? :D
Jakiś bogaty krewny mnie śledzi? Ej rzuć po każdym banknocie, bo słyszałem że wzór dolara zmieniali, ale nie wierzę.

PPS. właśnie zdałem sobie sprawę, że mam w domu dwie medalistki - nie o to mi chodziło :F.  Tylko o Johaug. Zabawna historia, po norwesku johaug znaczy seks - nomen omen. 

wtorek, 18 lutego 2014

Blog nie umarł jakby co

Po prostu drżenie paluszków twórcy minie pewnie tak w okolicach piątku, czyli w zasadzie w sam raz na niedzielę.

niedziela, 9 lutego 2014

O igrzyskach słów parę.

Znacie to uczucie, jechać tramwajem z babolem na palcu? (swoim, nie mówimy tu o jakiś zboczeniach!!!). Pojawia się strach, bo przecież nie zjesz, bo przecież wytrzeć o krzesełko ładne tramwajowe nie wypada.To jeden z tych momentów, w których się boisz, że np. właśnie teraz objawi ci się Maryja, Święta Panienka. Religyina pieśn na ustach i wielki zielony cud natury, no niestety nie bursztyn. Konsternacja. A Maryja raczej nie jest osobą z która można komfortowo pomilczeć, tak jak w Pulp Fiction pytanie zadane było. Zdajesz sobie sprawę, że gadasz z kobietą, która znana jest z tego, że urodziła syna. A może na ten przykład zajebiście żongluje talerzami? Może bolą ją odciski na stopie? O to nikt nie zapyta. I ty też nie zapytasz, bo będziesz zbyt speszony i to wcale nie jej cyckami bo ma takie zwykłe. A ją to boli. Bogini Samotności, bo Józef tam ciągle  coś zapamiętale struga i niestety nie wariata, bo gdyby tak było to byłaby wesoła chata, no ale tam nie ma baloników i zwierzątek z krepy, tam raczej walają sie rzucane w nerwach pety.

Tak właśnie myslę, że czują się skoczkowie jak tam już są na samej górze skoczni. Jak Józef. Sami wobec siły która niby znają, ale która nie do końca jest przyjazna i czasem robi cie w chuja. Bo co, czy oni się niby cieszą, że tam są? A widzieliście w tym obcisłym kostiumie wzwód kiedykolwiek? Zamykają cię w pokoiku z kilkunastoma skurwysynami których masz pokonać, to te żarty co tam robią muszą byc wymuszone. Tym bardziej, że gdzieś tam ciągle od spodu uczuć puka wrażenie, że jesteś tylko chudym liściem i tak naprawdę to nawet przeklinać nie umiesz. Zauważcie, przypatrzcie się dziś tej atmosferze jak kamery pokażą. Najbardziej speszony na bank będzie Morgenstern. Łapa złamana , czy tam czaszka, będzie sensacja tam w pokoiku. Każdy będzie miał w głowie to, jak rucha pielęgniarki (Kamil ogarnij się, zacząłem cię lubić za kask, nie myśl o tym chudy chuju!!!).Te pielęgniarki te takie lekko starsze*, pod czterdziestkę, co tak prowokują dwuznacznie, ale boisz sie wykonać ten smiały krok,  no ale nie jesteś gwiazdą skoków, więc nie wiesz tego co Morgi. I inni skoczkowie tego też nie wiedzą i sie będą patrzeć jak na łysego Wodeckiego. W sumie to dobrze, jest większa szansa na medal dla nas.

Poza tym to można zauważyć, że to igrzyska samotności. Panczeny? 5km smutnego biegu. Narty? Jeszcze więcej. Snowboard? Niby można dostać kręciołka z rozkoszy, ale jednak spójrzcie im w oczy. Ha, nie spojrzycie, bo gogle! Myślicie że to przez światło? Nie, to smutek. Że są w tym sami. I na dodatek przytłoczeni herbem kraju na stroju. Przykro patrzeć. Z resztą widać to też na podium, ilu podiumistów przynosi ze sobą swoje ulubione zwierzęta. Tzn. pod dresem. Też zwróćcie uwagę, gdy cośtam sie rusza. Zupełnie zmieni się wam percepcja.

No chyba że jesteś saneczkarzem. Wtedy poznajesz zimoa** ponad ziomy. Saneczkarze stanowczo zawsze zaprzeczają że w szatni saneczkarskiej nie ma miejsca dla geja. I akurat im wierzę.

c.d. po skokach. tzn ide skoczyc po piwo.

* starsze bikoz i kinda stuck in 21 year old in my head (sorry za angielszczyzne, ledwo z nigeryjskim księciem się dogadam, nie powinienem się popisywać)
** literówka, ale fajnie nawet wyszło - zimoa  - ziom poznany zimą. ciekawe czy to wejdzie do gwary. btw. sama * też tak bardzo zimowa. to tak słodkie, że aż czujesz się jakby ktoś do butów nalał ci pół litra - nauczyałem się z Pod Mocnym Aniołem, jedna nowa rzecz stamtąd wyniesiona :P

ok

dzisaj jednak bedzie post. tzn. art, nie ze bede jadl ryby. tworzy sie, pije sie, bedzie dobrze! :P

te

przerwa jest do 9 marca. i chuj :P
odpadna wszyscy ci, co maja odpasc, zostawie tych* ktorzy maja zostac. wkurwiliscie mnie tym nadmiarem odwiedzin, sry, ale tak bylo

* tych to jestem honorowym obywatelem tak btw. :P

wtorek, 4 lutego 2014

Okej

Reforma: :F
Tutaj będą tylko dłuższe (ale bez przesady) teksty, powstające w więcej niż jeden dzień. Już na pewno nie o grach (bo nawet jesli sa tylko ilustracja jakiejs historyi to i tak odrzuca na to wychodzi :F). Już na pewno nie pisane totalnie chaotycznie, bo tak się jednak nie da, potrzebne są conajmniej dwie sesje piwne na jeden tekst* o wielkości więcej niż 1000 znaków :P

Wszystkie spontany i pierdoły tutaj: Profil FB 

Na razie pomysł tego wszystkiego zmyślny jak u człowieka który wpadł by zaatakować na polu bitwy miotaną świeżo siekaną cebulą, no ale ogarnie sie, spoko, luz...

* po tygodniu widze, że jednak tutaj to się pomyliłem. I to tak bardzo jakbymn powiedział że stolicą Szwecji jest Wezuwjusz. 

niedziela, 2 lutego 2014

Z cyklu przepraszam, czy tu piją?


Stefan skoczkiem został troche z przypadku. Szkolił się na dekarza, wszystko szło jak z płatka, był najlepszy, mówili, że jest bardzo obiecujący w tym fachu i że szybko wszystko łapie. Żartowali, że kiedyś z jego postacią w czasie pracy będą robić puzzle, kobiety obserwujące go cały dzień na dachu będą machać husteczkami gdy będzie szedł na fajrant, a pić to będzie nawet z Tomaszem Gollobem, bo wszyscy będą chcieli mu się zwierzać. Przyszłość stała przed nim otworem, jednak jeszcze nie wiedział jakim. 

Wszystko układało się pięknie tylko do czasu pierwszej praktyki, teoria teorią, okazało się, że ma lęk wysokości i że tak właściwie to była presja rodziców, a nie jego własny wybór.

Niedziela nie dzielna? :F

Heh, zupełnie nie chce mi się pisać. Fakt, że nie trzeba z nikim współpracować, nikt na mnie nie liczy to plus, bo dziś to nawet jako czwarty bobsleista byłbym markotny i w połowie rozbiegu uznałbym że to bez sensu i poprosił, żeby jechali beze mnie. Tzn. grzecznie, na końcu bym czekał i przyniósł kawę.

Swoją drogą wyścigi bobslejów to byłby czad. Niestety nie jestem w komitecie olimpijskim :/ Tam tyle można poprawić, bo tam wszystkie sporty są jakieś takie nieinwazyjne, jedynie wyścigi snowboardowe da się jakoś oglądać, tylko wtedy czuć ducha playstation. W sumie jak się zastanowić, to te igrzyska byłyby ciut nudne nawet gdyby startowali nago (swoją drogą zrobić "Familiadę" w ten sposób, czujesz to?:D). No ale flaga Norwegii i Finlandii ładna, więc można czasem rzucić okiem.

wstałżem

Nie ma to jak zbyt zamaszystym ruchem słodzić kawę - osłodziłem sobie świat o tyle, że nawet kanapki z szynką i jajeczkiem and majonezem...
Wstałem :P
Trzeźwy :\ (nie wiem jakim cudem)
Zaraz to naprawimy :D (w sensie trzeźwość, nie kanapkę)

No i skoro nikt (tzn. pozdrawiam tę jedną osobę która to zrobiła, ktokolwiek to był, wiem tylko że z Polski xd) nie wklikuje się w historię króla, to będzie tym razem relacja z poczynań na skoczni. Stefan Gąsiennica-Kuciapa. Pierwszy transwestyta w tym białym szaleństwie! (tzn. w skokach).  Dużo sportu, dużo rozterek duchowych, troche morałów.
Ale oczywiście nie o tym będzie cały dzisiejszy dzień :P

muzycznie ślicznie

taka tam pościelówa xd
(jako że ten post jest obecnie najwyżej to muszę zaznaczyć, że warto scrollować dalko tam, bo tam sama słodycz - opierdalałem sie ostatnie parę h, niedbale sorry, testy techniczne  przerywana łykeim piwa itd. sami rozumiecie, dla mnie to taka sama nowość jak dla was, na fejsie się łatwiej spamowało :P nadal się w tym trochę nie odnajduję, pierwszy dzień ze swymi ponad stoma odwiedzinami speszył, ale jednak jest na to panaceum proste, w butelkach półlitrowych :D

Ostatni raz czułżem się ja tak wchodząc na deseczke huśtawki, gdy wszystkie chojraki już umiały z niej skakać z wysokiego pułapu, a ja wiedziałem, że wydzwonie zębami o pobliską piaskownicę gdy zrobię to co oni.

I umknąlem, a potem sikali na mnie. tzn. z sikawki takiej żabki albo pistoletu w krocze me, że wyglądałem głupio.

Wtedy zrozumiałem co to respekt na dzielni, na szczęście właśnie się wyprowadzaliśmy :P ( a i tak dałem rade w tydzień zakolegować się z najwyższym lujem i wtedy każdy się dwa razy zastanowił :P ech, wspomnienia, teraz sam jestem lujem ;P)

btw. w zyciu bym nie pomyslal, ze zrobie bloga ktory bedzie wymagal klikania na dole na "starsze posty". konsekwencja! <synonim konsekwencji>! upór! wdzięk (no a nie?) ! pracoholizm! (eee? - przyp. tłum.)

sobota, 1 lutego 2014

Johnny The Sweater nie ma na YT, jakim cudem... Już wiem co poszukam i wrzuce na YT! Ale to jutro (notatka taka, niedziela zapowiada sie niedzielnie :P)

znalazłem : https://play.spotify.com/album/5QzRjcSmvK7EJzQ7jr3ui2 :D
fckin luv it!!!

Czy jutro co będzie to nie wiem. W sensie dziś - bo że jutro, to raczej gwarancja jest :F A, bo nie napisałem ilu było w pierwszym dniu wejść - cóż, gdyby to sie utrzymało to mógłbym zacząć urabiać wiernych a lojalnych lokalnych i żyć jak pączek w maśle jako agent ubezpieczeniowy, albo choć dostawca gazet/mleczarz xd

piątek, 31 stycznia 2014

A tymczasem w roku 1776 chyba...

Król Ludwik XVI (obdarzony przez złośliwych pijacką xywencją Bourbon) rozparł się na tronie i zarządał piwa. Rodzić się poczęła jeszcze ciągle niepewna - bo zarządał dopiero drugi dzbanek - acz obiecująca myśl. Póki co zawierała się w słowie na-pierre-dalać ich, ale powoli sie klarowała jeśli chodzi o szczegóły... A słowiczy śpiew rozchodził się romantycznie  oknem po komnatach, bo to rzecz jasna poranek był. (relacja na żywo, uzupełniana w tym czytaj więcej)

... (post niżej zrezygnowałem z tytułu, tak to właśnie wygląda jak coś wtedy :P tak tylko piszę, bo tak właśnie będe robic przy lwiej części postów)

A jeszcze dziś prawdopodobnie jakaś pojebana relacja z Hard Truck albo Europa Universalis IV (pewnie z tej, której pudełko pierwsze spadnie z półki gdy nią potrząsnę :P), nie tylko dla nie-graczy. Albo i nie, bo sama nie wiem (ale pewnie tak, jest publika, 6 osób kliknęło na recenzje Wielki Mistrz, podejrzewam, że nawet połowa mogła zrobić to celowo).

Oczywiście nie gubię kursu, wiadomo o który dzień tu chodzi, za 5 lat Gość Niedzielny w mediach będzie się kojarzyć z czymś zupełnie innym niż dziś :P

Ponad 100 heh

Normalniej wreszcie, bo pierwszego dnia tyle wejść, że człowiek się speszył tak jakby umówić sie na poranek rowerowy z anonimowymi, nieregularnie jeżdzącymi ludźmi na forum, a na miejscu okazałoby się że stawił sie Zenon Jaskuła, Reni Jusis ("wyluzuj, nie ciebie szukam" :F), Burt Reynolds (jeśli nie żyje to przepraszam ew. fanów) i Stephen Hawking. A ty masz stary materiałowy chlebak w którym wieziesz wodę, bo nosidełko sie zepsuło i wyglądasz jakbyś jechał nałapać chomików, a potem łapiesz gume i Hawking mówi jak masz zmienić dyntkę. I gdy kucasz by się za to zabrać (Zenek o dziwo nauczył sie  sam je wozić) okazuje się, że martwiąc sie o wytarty materiał chlebaka popełniłeś błąd, bo powinieneś martwić sie o szwy portek. Na dodatek wtedy właśnie podjeżdza Zoey Deschanel i Andrzej Wroński i wyjaśnia się, że lubi łysych starszych gości, no ale to już nie pora... Takie to było uczucie, ale na szczęście dziś statsy pokazały już coś bardziej planowanego.

czwartek, 30 stycznia 2014

@%#

Myszka definetly musi mieć czwarty przycisk...



do "Pomiń reklame na YT". Relaks przed pracą mi nie wychodzi. I jeszcze reklama, że ktoś z tej niby mojej firmy, pracując w niej kilkanaście lat se gdzieś tam na Alasce, z psami wyścigi robi... na takich nierobów pracuję?! :P

Próba nazwy numer jeden

3 * 3 * 3 = 27 o ile dobrze pamiętam, czyli samo szczęście, bo dwa to szczęście, a także 7 to optymistyczna liczba. Obudzony w stanie okołowennym (bo trzeba jednak się hamować, do pracy za chwilę mus, to znaczy w zasadzie to już powinienem siedzieć w pociągu, ale no co, miałem złe przeczucie, że coś się stanie*) a już od niechcenia takie piękne zależności wychodzą.
No i pewne kłamstwo także jest zawarte, a  co za tym inteligencja! :P

*tylko debil zignorowałby sen z King Kongiem który obrywa płatki kwiatka i widać, że wynik będzie "nie kocha"

środa, 29 stycznia 2014

A właśnie, a właśnie (sam jestem ciekaw, czy z wymyślaniem tytułów notek po alko bedzie problem czy nie)

Przypomniało mi się, że ja przecież kiedys wymysliłem kawał-dykteryjkę*! Pełen finezji! Jedenaście lajków na profilu o Łotewskich Chłopach! Jak ktoś nie wie o co z nimi chodzi, to cóz, musi się dowiedzieć, bo nie będzie się śmiać. Wspomnienie fejmu uderza do głowy, muszę, muszę się podzielić!

Łotewski chłop uczy swojego syna jak obierać zimnioka. Chwila radości, malec śmieje się, bo zgrabnie mu to wychodzi. Ale to nieprawda, to tylko halucynacja z niedożywienia. Jest tylko brzęk kozika o kamień w rękach tłumaczącego chłopa i dziecię nie mające sił siedzieć. Ale i to nieprawda, to halucynajca w halucynacji. Jest tylko chłop na gałęzi samotnego drzewa a dźwięk to mlask wilków wysysających resztki szpiku ze szczątków dziecka. Surowy jest łańcuch pokarmowy na tych ziemiach - myśli chłop-filozof - ale czasem i łańcuch może dać wolność.

Ha! I to na trzeźwo wyszło! (tzn. w pewną niedziele ok. 16, jak za parę wieków wyjmą moje słynne truchło by pomierzyć, ile promili miało w każdym z momentów, to wyjdzie że kłamałem trochę. Ale tylko trochę, tak dla posmaku.)

btw. nie wiem jak ja w sobotę czy niedzielę ogarnę obsługe blogspota. Np. polskie literki trzeba jakoś wyjątkowo mocno wciskać. (specjalnie nie poprawim, żeby pokazać!)

* se nie myślcie, że ja znam takie słowa. Muszę sprawdzać w wiki czy gdzieś, czy dobrze kojarzę, generalnie jednak mimo wszystko wychodzi, że mam skuteczność trochę lepszą niż treserzy dzięciołów próbujący nauczyć wbijać je gwoździe, czyli także o wiele lepszą niz polska piosenka na Eurowizji ha!  (yup, jest promo w Żabce, 3 klasyczne za 6 zika...).

Z cyklu co ja robię tu...

No i spaprałem, było to piwko wypić, spotkanie na 13 osób, wszedłem ostatni, siedziałem daleko, nikt by nie wyczuł. A wena byłaby większa - dwa pytania, trafiło mi sie powiedz dlaczego lepiej być pesymistą niż optymistą i  jak i gdzie wypocząć, gdy ma się nieograniczone środki ale tylko 3 dni.
Wyszedłem od optymisty, który nie przejmuje się rozlanym mlekiem i pesymisty, który jest krok prędzej i wie, że to mleko na pewno sie rozleje, więc go ono tym bardziej cieszy, że jest, to mleko to, no. I że w ogóle jak sie ma wszystko kiedyś posypać, to bardziej cieszy, a optymista nawet nie zauważy. Kuźwa, normalnie młody Wolter. Geez, choćby jedno tyskie co by spowodowało... A drugie - jeśli środki nieograniczone, to przede wszystkim nigdzie nie jedziemy, po co czas tracić, niech wszystko do nas przyjeżdża, tu gdzieś blisko, choćby cyrk. No i przekupujemy policję :F
Potem jakieś pierdoły w grupie, skupiłem się na obserwacji i badaniu reakcji pań prowadzących (cóż, siedziałem tak daleko że cycków nie było widać :P), jedynie od niechcenia zaznaczając swoją dominującą w niej pozycję :F
Do mnie uśmiechała się jakby mniej sztucznie niż do niektórych, takim trochę uśmiechem zakonnicy (ale czy wewnątrz rozpalonej i myślącej o zrzuceniu drogi habitu trudno wyczuć :F) ale jednak do kogoś bardziej... Ale druga tura to już rozmowa indywidualna, pójdziemy vabank, albo lubi owłosioną klate spozierająca z odpiętej koszuli, albo nie.

Bo w obraz mózgu paranoika to się chętnie klika! (czy to można nazwać reverse-NLP?)


Po kiego mi blog? Muszę to wytłumaczyć, w końcu nie jestem niekwestionowalnym uroczym delfinkiem skaczącym przez obręcze na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w basenie niekoniecznie olimpijskim (ze tez na to nikt nie wpadł ze scenarzystow otwarć, Putin by to chętnie pewnie pierdalnął i w Soczi gdyby mu pomysł podsunąć, na koniec biorąc go na bary i wrzucając z powrotem do morza. A że zimno niby to co, na Islandii mogą się kąpać nie będąc Ruskimi, to w Rosji Ruskie z delfinami nie?) w towarzystwie Zoey Deschanel, która w sumie nie wiedziałaby po co tam jest, ale to tylko dodawałoby jej uroku. Chyba że grywa w dramatach i ja nic o tym nie wiem i nie każdemu kojarzy się z wdziekiem, ale np. bardziej z rzyganiem i uwięzieniem w piwnicy (zaraz, to akurat nie byłoby złe? W sensie ktoś przynajmniej dawałby znać na bieżąco, że treść któregoś słoika już się starzeje.) Cóż, widziałem tylko jeden film z nią. Tak czy siak o filmach też tutaj będzie, a co.
Ale, nie, moment, nic nie muszę!!! (taki to właśnie będzie przewrotny blog, niczym qwa rybak który łapie ryby w towarzystwie kolegów które je wrzucają z powrotem, bo za małe, a on po to, żeby na ich oczach je przyczepiać do baloników, które fruwają nad taflą wody, baloników w kolorach flagi Francji, żeby było zabawniej :F). Jedyne co muszę, to pić.
Można zbudować barkę,
Można ociosać drzewa,
można złapać nawet kormorana za nogi
ale żeby poczuć dwunastej muzy ostrogi
to trzeba wydezynfekować stare w móżgu złogi.
Po to, żeby mogły pojawić się nowe i żeby na autostradzie myśli znów mógł zrobić się karambol (sam nie wiem, czy to fajne, czy pretensjonalne hasło, a może właśnie godzi te dwie rzeczy? Hm).

No a czym się dezynfekuje? :P
(jakie imię nadać tej nowej muzie? Gulgotia? Alkoletta? Ech, jak widać poszła se w pizdu. Ale dont worry, wróci.  )
Wpisy pewnie w soboty i niedziele -tak ze spraw organizacyjnych. Chociaż jak widać teraz jest wtorek, albo środa nawet (udało mi się sprawy organizacyjne ogarnąć po dwóch piwach, ha, może jutro przed rozmową kwal. też skorzystać z dorobku miasta Tychy? Hm.) 

PS. Niżej jakiś post o grach, bo jak mi się nudzić będzie to będę podejmował próby pisania nawet i na taki ekstrawagancki temat. Ale to tylko czasem :P